Jeśli ktoś daje Ci dietę 1200 kcal, a nie masz 6 lat, 110 cm wzrostu i 25 kg wagi lub nie leżysz w śpiączce, bardzo uprzejmie mu podziękuj. Może to śmiesznie zabrzmi, ale aby schudnąć trzeba jeść. Bardzo często stoisz w miejscu, bo kalorie są za mocno ucięte.

Przedstawię super schemat: chcesz schudnąć, dostajesz plan żywieniowy, o zgrozo, na 1200-1400 kcal i chudniesz szybko 5, 10, 15 kg. Jesz to samo cały czas, bo nikt Ci nie mówił, że dietę należy modyfikować w zależności od progresu. Stanęłaś w miejscu. Walczysz, katujesz się jeszcze bardziej, jesz coraz mniej, a waga jak zaklęta ani drgnie. Wydaje Ci się nawet, że tyjesz. I szczerze mówiąc, możesz mieć rację. Twój metabolizm jest już tak spowolniony, że ślimak przy nim to Bolt w olimpijskiej formie. Nie wspomnę już o tym jak niszczysz sobie zdrowie. Jeśli do tego ćwiczysz intensywnie, to Twój organizm może nie wytrzymać zbyt długo. Będziesz tak zmęczona, sfrustrowana i głodna, że rzucisz się na najbliższy osiedlowy jak Ocean na Bellagio i zjesz wszystko co mają, razem ze sprzedawcą. Załamiesz się porażką i poddasz. Zaczniesz jeść normalnie. Utracone kilogramy wrócą bardzo szybko, przybędą też nowe, bo wyniszczyłaś organizm i spowolniłaś metabolizm do zera. Więc jeszcze raz powtórzę: ZA DIETY 1200 KALORII DZIĘKUJEMY!

Codziennie rozmawiając z Wami na priv przewija się temat: jem 1100, 1300 kalorii. Liczę Wasze zapotrzebowanie i wychodzi 2000, 2500 kcal, wysyłam do Was i słyszę zawsze taką samą odpowiedź: „Przecież jak nigdy nie schudnę tyle jedząc!” Po pierwsze, już nie chudniesz, po drugie, kto Ci naopowiadał takich głupot? To chore przekonanie, że trzeba się głodzić, aby wyglądać. I co lubię najbardziej… Zjadacie więcej i słyszę, że brzuch jest bardziej płaski, woda się nie zatrzymuje i nareszcie chudniecie. Metabolizm przyspiesza, macie siłę i energię, aby żyć i trenować. Co do samych ćwiczeń, jeśli są one dla Ciebie codziennością i walczysz o piękne mięśnie, tym bardziej musisz jeść dobrze. Na wodzie i sałacie to nic nie urośnie, a nawet się nie wyrzeźbi, co najwyżej wysuszy.

Ja mam redukcję na poziomie 2800 kcal, czyli jem za dwóch 🙂 Jeśli poświęcasz czas na treningi to do diety przyłóż się nawet mocniej, niż jak nie ćwiczysz, aby nie zepsuć tego nad czym pracujesz w pocie czoła. Jedz z głową, dostarczaj wszystkich makroskładników, nie stosuj monodiet, głodówek czy nie pilnuj diety w tygodniu, tylko po to, aby potem objadać się cały weekend.

Nie uznaję całodniowych cheatów. Zapytasz dlaczego? Jeśli w tygodniu ucinasz sobie 500 kcal od dziennego zapotrzebowania kalorycznego i w 5 dni jesteś na plusie a dokładniej deficycie 2500 kcal, za to w weekend dowalisz 5000 kcal ponad swoje zapotrzebowanie, to tak samo mógłbyś w te 5 dni jeść po 1000 kcal więcej i wyszło by nawet zdrowiej, bo byłyby przerwy między posiłkami, a nie wszystko na raz.

Diety nie ocenia się na podstawie jednego dnia, czy nawet tygodnia. Miesiąc jest już lepszą miarą. Jedno ciastko rano nie powinno być powodem jedzenia źle do końca dnia. Możesz sobie pozwolić 4 razy w miesiącu na coś ZAKAZANEGO, ale na zasadzie posiłku a nie jedzenia całą sobotę czekoladek, frytek, ciastek i wszystkich innych …ek.

Nie próbuj w jeden dzień zmienić diety o 180 stopni, bo to tak samo jakby ktoś dał Ci do ręki rakietę i kazał być Radwańską, a przecież ona od dziecka pracuje na to gdzie teraz jest. Ty też musisz się napracować, aby zmienić nawyki żywieniowe, ale jak widać ciężka praca się opłaca. Podobno dieta to najgorszy trening, trening silnej woli.

Policz swoje dzienne zapotrzebowanie używając kalkultora.