To chyba najczęściej zadawane przez Was pytanie, zarówno w wiadomościach prywatnych jak i na sesjach personalnych.

Po pierwsze musisz zastanowić się, dlaczego ćwiczysz. Jeżeli masz jasno określony cel, bądź świadoma, świadomy, że osiągnięcie go będzie wymagało czasu i regularnej pracy. Jeżeli będziesz często odpuszczać lub nie wykonywać ustalonych zadań nie zobaczysz efektów.

Jeżeli należysz do osób, którym trudno trenować regularnie i od zawsze masz z tym problem, nie oczekuj, że to nagle, bez powodu, się zmieni.

W pierwszej kolejności spójrz w swój kalendarz i zobacz co realnie możesz robić. Jeżeli ustalisz, że trenujesz codziennie, półtorej godziny, a Twój grafik mówi, że jest to niemożliwe, nawet nie myśl o tym, że podejmiesz się takiego zadania, bo z góry skazujesz siebie na porażkę.

Jeśli wieczorami jesteś zbyt zmęczona, zmęczony, by ćwiczy warto pomyśleć nad wstawaniem rano na trening. Wiem, że nie jest proste, ale zaufaj mi, że większość osób właśnie tak robi, nawet Ci, którzy chodzą do pracy na wczesnoporanne godziny. Nie myśl jednak o tym, że wstaniesz o 4 rano idąc spać o północy. Sen jest bardzo ważnym elementem, którego nie możemy pomijać chcąc cieszyć się zdrowiem i dobrą formą. Myślisz, że nie uda Ci się wstać 1,5 godziny wcześniej? Zacznij od krótkich treningów, z którymi włącznie z prysznicem zmieścisz się w 30 minutach. Bardzo polecam Ci tutaj mój plan FAST 20.

Jeżeli chcesz, aby treningi dawały Ci efekty i były codziennym elementem Twojego dnia, musisz zrobić z nich priorytet, a nie coś, co dzieje się przy okazji. Jeśli ćwiczysz wtedy, kiedy masz na to czas, możesz do końca życia denerwować się, że Ci się nie udaje. Jeżeli ustalisz, że ćwiczenia są ważne i stworzysz dla nich czas w swoim grafiku, uda Ci się osiągnąć to, czego pragniesz.

Kiedy zaczynam pracę wcześnie rano i kończę wieczorem, nie mając przerw wiem, że jeżeli nie wstanę rano i nie poćwiczę tego dnia, treningu nie wykonam. Oczywiście wieczorem mogę zrobić jogę czy się porozciągać, ale nie jest to mój główny trening, a jedynie bardzo ważny i potrzebny dodatek do planu. Nie mogę jednak myśleć, że z takimi ćwiczeniami wzmocnię serce czy zbuduje siłę.

Mam dni, gdy mogę wybrać się na siłownię lub poćwiczyć dłużej w domu, niestety jest ich mało. Moje treningi są w 100% podporządkowane mojej pracy, a także mojemu życiu rodzinnemu. Nie mogę zakładać, że będzie udawało mi się ćwiczyć po południu, jeżeli wiem, że spędzam je w stadninie z moja córką i gdy wracamy jest już noc. Na wszystko trzeba znaleźć czas i należy zachować równowagę.
Nie będę odwoływać pracy, aby poćwiczyć. Nie wybiorę treningu zamiast bycia z moją córką i wspierania jej w jej pasji. Nie odpuszczę też jednak ćwiczeń, które uważam, że są jednym z ważniejszych elementów mojej codzienności. Rezygnuje za to z innych rzeczy, jak np. zrelaksowanie się przed telewizorem. I to nie jest tak, że nie lubię tego robić, po prostu doba ma tylko 24 godziny. Staram się gotować w miarę szybkie posiłki, by nie tracić czasu, ale jeżeli mam ochotę, to czasem postoję w kuchni. Uważam, że trzeba w życiu znaleźć balans i ustalić listę priorytetów.

W moim przypadku wiem jedno albo wstanę o 5 rano i poćwiczę, albo treningu nie uda mi się zrobić. Wszystko mam zapisane w kalendarzu, włącznie z tym jakie ćwiczenia wykonuje. Bardzo mi to ułatwia życie, gdyż widzę, że jest to coś, co realnie mogę zrobić. Jestem wtedy zmotywowana i nie musze się zastanawiać co i kiedy mogę wykonać.

Nie martwię się też tym, że czasami coś nie pójdzie zgodnie z planem. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to nieuniknione. Ostatnio musiałam zmienić moje ćwiczenia, gdyż moje kolano odmówiło posłuszeństwa. Wczoraj nie udało mi się w ogóle poćwiczyć, gdyż od godziny 6 rano robiłam za końskiego fryzjera, strzyżenie, warkoczyki i te sprawy. Moja córka miała zawody, więc jako jej pomocnik też miałam ręce pełne roboty. Oczywiście robię to, bo mam ochotę, bo sprawia mi to przyjemność i dlatego, że jest to mój priorytet na dany dzień. Nie miałam żadnego problemu z tym, że nie ćwiczyłam, nawet jeżeli na sobotę zazwyczaj mam określony trening do wykonania. Kiedy wiem, że coś będzie nierealne, po prostu wykreślam to z mojego kalendarza. Wiem, że to nie pierwszy i nie ostatni raz, że sobota będzie bez treningi, ale przynajmniej widzę że nic tam nie było wpisane i od razu lepiej to wypływa na moją psychikę. Niby to niewiele, ale zaufaj mi, że nieodhaczenie czegoś, co pojawiło się na liście rzeczy do zrobienia, bardzo demotywuje. Dlatego zawsze ogarniam mój kalendarz na bieżąco i nawet jeżeli coś powtarza się co tydzień to sprawdzam czy na pewno w przyszłym tygodniu będę mogła to zrobić.

Trzymam za Ciebie kciuki.