Wrzucałam ostatnio filmik, w którym spadam z piłki i pojawił się komentarz: „Po co coś takiego robić?”, „Niektóre ćwiczenia można sobie po prostu odpuścić. Zainspirowało mnie to do stworzenia tego wpisu. 

Jeżeli chcemy coś zrobić, strach przed tym nie może nas zatrzymać. Czy ja wchodząc na piłkę myślę, że z niej spadnę? Nie. Czy mam świadomość, że mogę z niej spaść? Oczywiście, że mam. 

Jeżeli jednak będziemy unikać wszystkich rzeczy, o których marzymy, tylko dlatego, że boimy się, iż coś może się wydarzyć, to najlepiej będzie od razu położyć się do łóżka i czekać na śmierć. 

Znasz to? Nie zakocham się, bo mogę mieć złamane serce. Nie będę zwiedzać nowych miejsc, bo się nie dogadam. Nie polecę na wymarzone wakacje, bo samolot spadnie. Nie powiem co myślę, bo mnie wyśmieją. 

Możesz uprawiać sporty ekstremalne i złamać sobie nogę będąc na spacerze. Moje kolano rozwaliłam w domu, obracając się od blatu do lodówki. Koleżanka mojej córeczki przewróciła się wychodząc ze szkoły i wybiła sobie cztery zęby. Dwóch moich pacjentów, z którymi regularnie trenuje uległo wypadkowi na rowerze, oboje połamani, walczą o powrót do sprawności. Nie znamy dnia ani godziny. I oczywiście robiąc niebezpieczne rzeczy ryzykujemy, ale jak pokazuje życie, żeby zrobić sobie krzywdę nie trzeba robić nic specjalnego. Jeżeli bym wiedziała, że upadnę to bym się położyła, ale jeśli stoję to wiem, że mogę upaść. Mam jednak nadzieję że zawsze będę mogła się podnieść. 

Kto czytał moją historię wie, że na pewnym etapie mojego życia walczyłam z nerwicą lękową. Oczywiście jest to „przyjaźń” do grobowej deski, ale na szczęście można ją mieć pod kontrolą. Co najzabawniejsze w całej sytuacji? Moja nerwica lękowa dotyczyła wysiłku fizycznego. Nie był to tylko problem z ćwiczeniami, ale również z normalnymi czynnościami dnia codziennego. Przechodząc koło domowej siłowni miałam tętno 200! Ja nie ćwiczyłam. Jak tylko przychodziłam blisko sali, gdzie wcześniej intensywnie trenowałam. Nie byłam w stanie zrobić 10 kroków. Trzymać córki na rękach, wykonać przysiadu, aby podnieść coś z ziemii. Od wszystkich lekarzy słyszałam, że jedynym rozwiązaniem mojego problemu są psychotropy. W mojej głowie to nie była droga.

Dużo pomogło mi zrozumienie problemu jakim są zaburzenia osobowości. Praca z psychologiem, który dobrze wytłumaczył mi jak pięknie potrafię skanować moje własne ciało. Na pewnym etapie uznałam jednak, że większe zgłębianie tematu mi nie służy, gdyż mój stan zamiast się poprawiać pogorszał się. To był też zwariowany czas, bo w Warszawie prawie mnie nie było. Próbowałam pracować z terapeutką przez Skype, co na tamte czasy, czyli 10 lat temu, było totalnie dziwnie.

Za dużo się jednak działo. W ciągu roku odwiedziłam 9 krajów, kilka miesięcy tu, miesiąc tam. Próbowałam się nie poddać, walczyłam, ale czułam każdego dnia, że mój lęk mnie ogranicza. Latałam samolotem, czego generalnie nie lubię, chodziłam na spacery, nie zawsze było to łatwe lub przyjemne, ale skonfrontowanie się z moim lękiem było jedynym ratunkiem. Towarzyszyły mi w tym okresie zarówno wzloty jak i upadki.

Zmęczona jakością życia podjęłam decyzję, by rozprawić się z demonami. Akurat to był moment mojego życia, w którym zamieszkałam na Malcie. Drugiego dnia po przeprowadzce, zapisałam się na siłownię. Zaczęłam od jeżdżenie na rowerze. Na minimalnych obrotach. Za to z maksymalnym tętnem. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, coraz bardziej mój mózg rozumiał, że nie umrę od tego jeżdżenia. Zaczęłam ćwiczyć, co zabawne z piłka rehabilitacyjną. Rozkręciłam się i przeszłam do intensywnych treningów. Kto jest ze mną od początku DDS miał przyjemność uczestniczyć w tych treningach, bo siłownia z początków DDS, programy takie jak PLANK CHALLENGE, HBC czy MALTA to dokładnie czas, w którym może jeszcze nie pokonałam swojego lęku, ale zdecydowanie toczyłam już z nim wyrównaną walkę.

Jeśli nie masz ochoty czegoś robić, nie musisz, ale nigdy nie odpuszczaj rzeczy, o których marzysz tylko dlatego, że się ich boisz. I co najważniejsze nie ograniczaj marzeń innych ludzi swoimi lękami. 

Nie możesz pozwolić by Twój lęk z Tobą wygrał. Możesz przegrać bitwę, ale nigdy nie możesz przegrać wojny. Jeżeli mu się poddasz totalnie pochłonie on całe Twoje życie i w zastraszająco szybkim tempie rozprzestrzeni się na wszystkie jego dziedziny. Może zacząć się bardzo niewinnie, od małych rzeczy, a skończyć na totalnym braku możliwości funkcjonowania. 

Nie poddawaj się. Jeśli mi się udało, Tobie też się uda. 

Trzymam za Ciebie kciuki.