MODA NA BYCIE FIT
Ja jednak czekam na modę bycia sobą.
Obecnie każdy chce być fit. Piękne, wysportowane ciała wyparły wybiegową chudość. Teraz nie walczymy o rozmiar zero a o kaloryfer, wystające pośladki i widoczny biceps. Mi osobiście ta moda się podoba, lubię atletyczne ciała, racjonalne odżywianie i szeroko pojęty „zdrowy styl bycia i życia”, jednak czy na pewno zdrowy?! Niestety łatwo przekroczyć granicę, umiar jest jednak podstawą wszystkiego, a w szczególności dobrego samopoczucia, bo przecież po to dążymy do bycia fit, aby czuć się dobrze. Instagramowe fit gwiazdy zajęły miejsce chudych modelek z okładek.
Dla mnie zmiana na plus, pod kątem zdrowia, bo kiedyś sama, sałatą z kurczakiem i colą light, walczyłam, z powodzeniem, o rozmiar 34. Teraz na szczęście trochę zmądrzałam. 10 lat doświadczenia zawodowego i 30 własnego, do tego tona zgubionych kilogramów, gdyby liczyć to co traciłam i przybierałam 😉 Dukan, Atkins, Cambridge, szukałam w google, czym to moja ulubiona gwiazda się odżywia i boooom, 8 kg chudłam w tydzień, aby w kolejne 2 przytyć 10. Diety cud…!! Na szczęście to już było, a człowiek uczy się na własnych błędach.
Teraz wszędzie widzę wysportowane kobiety. Mamy mieć mięśnie, nie 49 kg wagi. FIT IS THE NEW SKINNY. I to super, tylko czy ktoś wspomina o tym, że 6-pack czy widoczny każdy mięsień na ciele, pojawia się przy bardzo niskim, wręcz niebezpiecznym dla organizmu, poziomie tkanki tłuszczowej? Odkryte mięśnie to forma na zawody, a te kobiety, które są wzorem do naśladowania najczęściej oglądamy w wersji „przedstartowej”. Nikt też nie mówi o tym, że one zazwyczaj w ten sposób zarabiają na życie, bo bycie modelką fitness to ich praca, a jak wszyscy wiemy, każda praca jest ciężka. To nie tak, że wstała, wrzuciła selfie na insta z łóżka i już. Zazwyczaj jest to restrykcyjna dieta, niekoniecznie zdrowa, bo przecież na zawody trzeba się przygotować, godziny trudnych treningów, do których organizm „śmiertelników”, nie jest przygotowany.
Do tego, okazuje się, że ów guru fitnessu w realu nie wyglądają tak bosko, ale jednak jak ludzie, którzy owszem, mają piękne umięśnione ciała, ale krata na brzuchu nie jest widoczna przy każdym oddechu, do tego te boskie pośladki są pokryte takim samym cellulitem jak pośladki „zwykłego zjadacza chleba”, oczywiście tego pełnoziarnistego chleba 😉 Do fit zdjęcia sylwetki trzeba się przygotować, odwodnić, napompować mięsień przed, opalić i jeszcze dobrze wyeksponować go światłem, więc dziewczyny albo będziecie chodziły po świecie z ekipą sesyjną albo będziecie po prostu wysportowane. Tak jak w byciu chudym można pójść za daleko (a czym kończy się bulimia i anoreksja to wiemy), tak w byciu fit można zatracić granicę, dążąc do nieistniejącego lub bardzo niezdrowego ideału. Fitoreksja stanie się niedługo powszechną chorobą, bo wszystko co modne źle się kończy. Były fast foody i coca-cola, efektem jest wszechobecna otyłość. Później wyłoniły się przeraźliwie chude modelki a teraz kobiety przerzucają opony od tira i pokazują bicepsy. W medycynie są ciągłe zmiany, coś co było dobre 10 lat temu, dzisiaj jest złe. Kiedyś, aby schudnąć eliminowało się tłuszcz, teraz aby zgubić kilogramy mamy zjadać 10 jajek na boczku i popijać śmietaną, oczywiście smażone na oleju kokosowym, bo to aktualny nr 1 fitnessowego świata (oby tylko za 10 lat nie wyszło, że ktoś zapłacił za to kokosy 🙂 ).
Kto mnie zna wie jak kocham ciężko ćwiczyć, kto robił mój trening wie, że wystarczy 5 minut, aby wycierać pot z podłogi. Sama przerzucam te opony i używam oleju kokosowego, ale nauczyłam się jednego: równowagi i słuchania tego co mój organizm do mnie mówi. A powiem Wam, że mówi dużo i często zmienia zdanie. Raz jogurt mu służy a później już nie, kiedyś tylko białkowo-tłuszczowe śniadanie, teraz węglowodany muszą być, bo inaczej nie funkcjonuję. Jem jabłko wieczorem, 10 lat temu byłabym passé, teraz jestem w modzie, bo udowodniono, że węgle na noc współpracują z wieczornym trybem naszego organizmu. Patrząc na mój talerz zawieram się w fit kanonach, bo przecież jem po 18 i kocham crossfit, ale wszystko co robię, robię w zgodzie ze moim organizmem i z tym co daje mi przyjemność. Są rzeczy zdrowe, których ja nie lubię lub mój organizm nie toleruje i nie zacznę ich jeść tylko dlatego, że w na każdej fit stronie i w każdym magazynie tak nakazują. Przykład owsianka, nie przełknę za chiny, za to wodę z cytryną piję, bo kocham. Oczywiście lubię też pizzę i piwo, ale nie mogę się nią objadać, bo dbam o zdrowie i o formę. Jednak bycie fit to nie odmawianie sobie wszystkiego i godzinne treningi na siłowni, to ma być Twój świadomy wybór dobra nad złem i raz na jakiś czas uleganie pokusom, jeśli dają one przyjemność 🙂 Chodzi przecież o to, aby był to styl życia, a nie tylko droga do osiągnięcia celu jakim jest piękne ciało, bo nawet jeśli dojdziesz tam gdzie chcesz, musisz to utrzymać, a to wcale takie łatwe nie jest i nie możesz wrócić tam gdzie zaczęłaś, bo dojdziesz tam gdzie już byłaś.
To decyzja na całe życie, nie na miesiąc, bądź tego świadoma, więc jedz dobrze i zdrowo, pamiętając, że jeśli ktoś poleca Ci na noc jabłko wcale nie oznacza to, że jest to najlepsze co istnieje na świecie akurat dla Twojego organizmu. Znajdź trening, który lubisz, nie ćwicz crossfitu, bo jest modny i nie chodź na siłownie przerzucać ciężary tylko dlatego, że ktoś powiedział, że ćwicząc w domu nie zrobisz ładnego ciała. Nie jest to prawda. Wszystko zależy od tego co ćwiczysz. I najważniejsze masz to lubić, bo inaczej wytrwasz maksymalnie 2 tygodnie. Jeśli przejdziesz na dietę, przy której jest Ci słabo lub jedząc omlet z białek chce Ci się wymiotować, zmień to, bo bardzo szybko się poddasz, a porażki nie każdego motywują.
W dzisiejszych czasach dostęp do darmowych treningów i przepisów jest tak łatwy, że wiem, że znajdziesz coś idealnego dla siebie. Nigdy nie pytaj „Jak to zrobiłaś”, bo każdy podąża swoją drogą. Ja ćwicząc muszę się zmęczyć, po 30 minutach mam być mokra i wykończona a nie lekko rozgrzana, ale nie każdy to lubi. Może dla Ciebie idealny będzie spokojny Pilates lub intensywna gimnastyka sportowa na rurce czyli pole dance, masz szeroki wachlarz możliwości. Jeśli nie ryż z kurczakiem i brokułami, to może makaron z indykiem i pomidorami? Szukaj czegoś co sprawi, że czujesz się dobrze, fizycznie i psychicznie i patrz realnie na to co możesz osiągnąć. Będąc pracującą mamą z trójką dzieci, nie licz na to, że osiągniesz ciało kulturystki przed zawodami, chyba że Twój cel to ” Miss Bikini Fitness”. Nie mówię, że nie zrobisz pięknego ciała, bo mając 5 dzieci i będąc samotną matką, która ćwiczy z filmikami na youtube można. Mówię tylko, abyś nie goniła za niemożliwym, nierealnym celem, bo totalne wycięcie się z tłuszczu, odwodnienie, aby wyglądać modelowo, może odbyć się kosztem Twojego zdrowia, więc trenując dla zdrowia i dobrego samopoczucia, nie osiągniesz ciała z okładki MUSCLE & FITNESS HERS MAGAZINE.
Nie staraj się być modna za wszelką cenę, nie jedz tego co Ci nie smakuje tylko dlatego, że wszyscy to robią, nie ćwicz czegoś, co nie daje Ci satysfakcji, nawet jeśli wszystkie koleżanki są zachwycone, bo bardzo szybko się zniechęcisz. Pamiętaj, Twój organizm nie zawsze będzie zgodny z modą, a to on ma być na pierwszym miejscu. Szukaj własnej drogi metodą prób i błędów i nie traktuj pizzy i piwa jak życiowej porażki, po której się poddajesz, zjadasz 7 batoników, bo już Ci wszystko obojętne, żeby znowu zaczynać od poniedziałku. Wyluzuj, nie jedziesz na Olimpiadę, a jeśli tak to gratuluję i kibicuję. Z byciem fit jest jak z życiem, raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale dajesz radę jakoś to wszystko ciągnąć, coś Cię zatrzyma, czasem nawet powali na ziemię, ale wstajesz, otrzepujesz się i idziesz dalej. Będą porażki, będą spadki formy, brak motywacji, kryzys, nie jeden, będą lody, ciasto i ta nieszczęsna, Bogu ducha winna pizza, ale tak ma być, to jest wliczone w cenę bycia fit, zwykła, normalna rzecz, każdemu się zdarza i nie wyklucza posiadania pięknej sylwetki, bo to długi proces a nie tygodniowy. W jeden dzień nie popsujesz, ani nie naprawisz ciała. Więc jeśli dzisiaj były „ciastki”, uśmiechnij się do nich, schowaj resztę na tydzień, gdzieś głęboko w szafie i jutro już jedz dobrze, bo zaufaj mi świat się nie skończył.
Najnowsze: