Te cudowne przedświąteczne chwile, pełne spokoju i wytchnienia. Czas relaksu i refleksji, że aż z wrażenia mam prawie refluks.
Zastanawiam się gdzie kupić dodatkową rękę i wiatrak, bo chodząc wiem, że nie zdążę, muszę zacząć latać.

Myję okna przeglądając przepisy, piekę robiąc zakupy, jem śpiąc, śpię stojąc, stojąc padam i tak od rana do rana, bo już mi się noc z dniem zatraciły.
Cały czas coś robię i jestem na zakupach a nie mam nic zrobione, a potrzebnych produktów brak.

Oprócz choinkowego renifera, dwóch pudełek na ciastka, lamp świątecznych bez żarówek, kilku naklejek na oknie, nie mam żadnych dekoracji, a przecież już 2 dzień je robię. 

img_3782

Tak w sumie, to cały czas coś robię, a wygląda jakbym leżała i malowała bałwany na paznokciach. A tam póki co to tylko naturalny CRACK się robi, wiec w sumie mogę uznać, że na stylizacji paznokci już byłam.
Wetrę trochę oleju koko we włosy robiąc ciasteczka i oliwy w twarz marynując mięso i mogę powiedzieć, że zabieg odnowy na włosy i ciało mam również za sobą.

Już wiem czemu zazwyczaj jestem gościem świątecznym a nie gospodarzem. Spociłam się już a jeszcze nawet dobrze nie zaczęłam.

img_3787

I myślę sobie, że w sumie nie opłacało się sprzątać, bo po wczorajszych zimowych muffinach cała podłoga jest już usłana okruszkami.

Dostrzegam małe raczki odbite na oknie balkonowym, które myłam pół dnia, bo przecież trzeba zobaczyć i dotknąć te fascynujące białe choinki, które matka przypięła do okna.
Lustro w łazience znów ma piękną „świąteczną” dekorację z pasty do zębów. Jak widać ogarnął mnie świąteczny nastrój 🙂
Jutro idę na pielgrzymkę do centrum handlowego. W weekend do marketu wyślę męża, bo przecież na wojnę zawsze szli mężczyźni a nie kobiety.

Tymczasem idę szukać przepisów na super ekspresowy piernik, bo ten staropolski mogę sobie zrobić, ale na Boże Narodzenie 2017 😉

img_3781