Za nami świąteczny czas. Wiadomo, że nie sprzyja on diecie. Na treningi też, w natłoku zdarzeń, nie ma czasu. Teraz jesteśmy w przedsylwestrowym okresie. Jedzenie, nagotowane dla pułku wojska na wigilijny stół już prawie skończone. Czasu wolnego jest więcej i teraz zapytam, dlaczego nie ćwiczysz? Bo źle jesz i kończysz ostatnie ciasta? Tym bardziej zrób trening i spal trochę kalorii.

img_5474

Czemu jest tak, że albo robimy coś na maxa albo w ogóle? Wystarczy złe śniadanie, aby do końca dnia nie trzymać diety. Objadanie się z jakiegoś powodu wyklucza zrobienie treningu. Wynika to z tego, że zbyt dużą wagę przykładamy do „BYCIA FIT”. Nie jest to stylem życia a pragnieniem, drogą do celu. Jeśli żyjesz zdrowo nie zatrzyma Cię świąteczne ciasto czy pączek na śniadanie. Zrobisz trening tak samo.

Jeśli Twój dzień nie będzie w 100% FIT to nic złego się nie dzieje. Tak czasem bywa. Nie kieruj się zasadą „wszystko albo nic”, bo nie zaprowadzi Cie ona do pięknego ciała. Złe odżywianie nie wyklucza treningu. Zaufaj mi, ćwiczenia poprawią Ci humor i podniosą samoocenę, że pomimo wszystko udało Cie się ruszyć tyłek.
Zakończ dzień jedząc zdrowo, pójdziesz spać dumny a nie sfrustrowany. Nie ma znaczenia co było, bo przecież ważne jest to jak się kończy a nie zaczyna.

img_5476

Nie czekaj do Nowego Roku, poniedziałku czy innej magicznej daty. Nie nastawiaj się na to, jak na wakacje na Bora Bora albo raczej na Alasce z ubraniami na Polinezję Francuską. To ma być  Twoje życie, codzienność, a nie dwutygodniowa podróż all inclusive. Niestety bycie fit zazwyczaj kończy się po 2 tygodniach, bo zmieniłeś w sekundę życie o 180 stopni nie dając sobie szansy, aby się stopniowo przyzwyczaić i możliwości, by popełnić błąd.

Podejmij moje noworoczne wyzwanie i zacznij już dziś, nie czekaj, bo nie masz na co. Jutro będzie taki sam dzień, a Ty stracisz ten teraźnijszy.