Podjęłaś decyzję, że zaczynasz ćwiczyć, ale już na wstępie myślisz, że nie dasz rady. Powiem Ci, że masz rację. Z takim nastawieniem wytrzymasz 3 dni, a przy odrobinie szczęścia 2 tygodnie. Zmień myślenie, zacznij jako zwycięzca, wtedy wygrasz. Musisz być pewna, że osiągniesz cel. Jeśli nie zaczniesz od ułożenia wszystkiego w głowie, nawet nie próbuj. Jeżeli tam będziesz stała na „pudle”, nic Cię nie zatrzyma. A będzie dużo przeszkód, krętych dróg, wysokich szczytów do zdobycia. Będzie też często z górki i cudowne spacery po pachnącym różami parku 😉 Jeśli oczywiście Twój pot tak pachnie 😉 Ewentualnie będziesz stąpać po cebulowym polu 😉

Pamiętaj, aby ustalić cel i nigdy nie tracić go z oczu. Rozpisz też stacje, które chcesz zaliczyć po drodze. Jak do nich dojdziesz, bądź z siebie dumna, bo świadczy to o tym, że idziesz do przodu. Małymi krokami, nie oczekuj cudów w 2 tygodnie, ani nie ustalaj nierealnych celów. Nie myśl, że w 1 dzień z kanapowca zmienisz się w sportowca. Z dnia na dzień nie oddasz szarlotki za jabłko.

Wprowadzaj zmiany stopniowo. Myśl o tym co jesz, wybieraj mądrze i powoli eliminuj zakazane rzeczy. Nie zaczynaj też trenować 7 razy w tygodniu, 2 razy dziennie po 1,5 godziny, bo tylko zrobisz sobie krzywdę i na pewno się zniechęcisz. 4 razy w tygodniu po 30 minut to już jest bardzo dużo. Ewolucja nie nastąpiła w tydzień 😉 Nie traktuj też sportu jak przygody na pół roku, robisz to nie tylko dla ciała, ale i dla zdrowia, również tego psychicznego. Trening jest idealny na stres. Ćwiczenia na rekreacyjnym poziomie to same plusy dla ciała, szczególnie układu krążenia i układu mięśniowo-szkieletowego. Jeśli chcesz zrobić ładne mięśnie, pamiętaj, że one bez ciągłego pobudzania nie będą trwały wiecznie.

Piękne ciało to regularne treningi i zdrowe odżywianie od teraz do końca życia. Oczywiście, będą momenty, w których będzie ciężko. Poddasz się, aby za kilka dni wrócić. Na myśl o treningu będzie Ci niedobrze, tak samo jak będą dni, w których o niczym innym nie będziesz marzyła. Początki są trudne, jest wiele „książkowych” kryzysów, które musisz przejść. Zagryźć zęby, nie zwalać winy na brak motywacji, po prostu iść do przodu, może trochę wolniejszym tempem, ale nadal w kierunku obranym na samym początku. Czasem się zatrzymasz, aby przeczekać burzę w bezpiecznym, suchym miejscu, a następnie pójdziesz dalej, bo wiesz, że to nie koniec tej drogi.

Jeśli od początku zdrowe jedzenie i ćwiczenia będziesz traktowała jak karę, a nie nagrodę, nie wróżę Ci sukcesu. Powinnaś mieć świadomość, że robisz coś dobrego dla siebie. Celebruj fit styl życia. Czuj się wyjątkowa z tego powodu i noś wysoko głowę, bo podjęłaś decyzję, do której nie każdy ma „jaja”.

Nie możesz bać się ciężkiej pracy, potu czy bólu mięśni. Osobiście uważam, że jeśli już ćwiczyć to porządnie. Tyle samo kalorii można spalić w 30 minut jak i w 2 godziny. Piękne ciało to praca, ciężka praca. Nie ma tutaj co ściemniać, że mięśnie robią się w tydzień a 6-pack w miesiąc. Jedni maja dobre geny, inni muszą ciężej pracować. Ktoś może jeść za 3 a Ty tylko za siebie i to na redukcji. Tylko nie narzekaj, że Ty jedna masz pod górkę. Każdy z nas ma swoją drogę i to na niej powinien się skupić. Jak to mówią „keep your eyes on the ball” w moim tłumaczeniu, „skup się na własnych 4 literach i nie trać SWOJEGO celu z oczu”. Od razu widać, że o językach obcych nie mam pojęcia 😉

Ta ma lepsze buty, tamta trenera personalnego a jeszcze inna kucharza. Ale nie ważne co masz, ciało jest jedną z tych rzeczy, których nikt za Ciebie nie zrobi. Ktoś może Ci tylko pokazać drogę, ale Ty sama musisz ją przejść.
Buty same nie biegają, trener personalny nie zrobi za Ciebie treningu, a kucharz nie zje zdrowego obiadu, bo nie za to mu płacą. Ja sama sobie jestem sterem, okrętem, żeglarzem, majtkiem i kapitanem, a także morzem i wiatrem. Jeśli jednak czujesz, że potrzebujesz pomocy, bo w fit świecie jesteś jak motyl w wodzie to napisz do mnie. Za darmo załatwiam płetwy i maski do pływania. Ty masz tylko i aż machać kończynami.

Swoja przemianę zacznij od głowy, jak to mówię, ciało to plastelina, z dodatkiem potu i odrobiny pracy, ulepisz z niej co zechcesz. Ale jak zostawisz ją na pastwę losu to wyschnie i będzie 10 razy więcej roboty, żeby wyszło z tego coś fajnego. Pamiętaj innej plasteliny nie dostaniesz, więc dbaj o nią, bo akurat tej w sklepie nie kupisz.

img_8053