Zauważyłam, że jak wrzucam zdjęcia facjaty bez większej treści to zainteresowanie postem jest duże, a jak dodaję wartościowy, darmowy plan treningowy to mało się dzieje. Pokażmy, że tu na DDS nie liczy się wygląd, a treści czyli plany, programy treningowe, porady. Internet już wystarczająco zalany jest zdjęciami, nie muszę i ja dokładać w nadmiarze moich selfie czy ujęć czterech liter, bo moja wiedza, którą się z Wami dziele, nie jest kompletnie uzależniona, ani od jednego ani od drugiego.

Czasem o tym niestety się zapomina, oceniając wartość drugiego człowieka po tym jak wygląda, nie znając tego kim jest, co przeszedł, z czym walczy i co sobą reprezentuje. Trochę na pewno w tym winy mediów społecznościowych, w których podstawą są zdjęcia, zdjęcia idealnych chwil, wakacji, domów, samochodów, tyłków, związków, rodzin, dzieci. To jest normalne, że nikt nie będzie wrzucał filmu z kłótni z partnerem albo zdjęcia o poranku, po nieprzespanej nocy z powodu ząbkującego malucha, z migreną i w drugim dniu miesiączki, ale niestety zdjęcia, które mamy możliwość podziwiać są często przerobione, obrobione, dorobione. Pokazują nieprawdę. Nie każdy ma te najlepsze samochody, najegzotyczniejsze wakacje i najdroższe torebki. Nie zawsze te związki są wspaniałe, a róże tak czerwone, a nawet jeśli, to nie może to być w życiu najważniejsze, a obserwuje, że niestety idziemy w przeciwnym kierunku.

Mnie znacie z każdej strony. Potreningowe stories zawsze jest bez filtra, o makijażu nawet nie wspominam, bo wiecie, że nie uznaję malowania się na trening. Ale to nie jest tak, że nie dbam o siebie albo, że mi nie zależy na wyglądzie. Uwielbiam ubrania, buty, torebki, kosmetyki, ale wszystko ma swój czas. Nie ćwiczę w makijażu, a nie będę się specjalnie malować po to, żeby powiedzieć do Was po treningu dwa słowa. Na zakupy do Lidla też nie biegam na obcasach. Jak jestem na wakacjach i leżę na plaży nie będę tego robić w 10 centymetrowej warstwie tapety, chociaż prawda jest taka, że i tak moim najczęstszym makijażem jest krem i tusz do rzęs, gdy nie miałam czasu na zrobienie henny.

O co mi chodzi? O to, że liczy się człowiek, a nie to jak wygląda czy co posiada. Nieważne czy masz rozmiar XXS czy XXL. Czy masz widoczną rzeźbę czy ukrywasz mięśnie pod tkanką tłuszczową, czy masz rozstęp, rozstępy, cellulit, wiszącą skórę, czy jeździsz autobusem czy Bentley’em i czy masz torbę LV czy usztą ze starych jeansów.
To ma takie znaczenie jakie same temu nadamy!!
Jestem przekonana, że gdyby nie istniało coś takiego jak ocenienie drugiej osoby i strach przed tym co pomyślą lub powiedzą inni, to większość obecnych tu kobiet czułaby się dużo lepiej we własnym ciele. My same wiążemy sobie pętle na szyi nie pokazując normalności! Normalności, która jest przepiękna! Jeśli edytujesz zdjecie, zwężasz talie, podnosisz pośladki, wygładzasz cellulit, robisz w aplikacji makijaż to pokazujesz coś, co nie istnieje, często wpędzając, swoją przerobioną idealnością, w kompleksy inne osoby. Nie potrzebujemy coraz to nowszych diet czy ćwiczeń, potrzebujemy prawdy.
Na świecie jest miejsce dla każdego i każdy jest piękny. Ważne, aby walczyć o swoje zdrowie, a nie o poziom tkanki tłuszczowej. Nie możemy promować otyłości tak samo jak anoreksji, fitoreksji czy też ortoreksji, a ostatnio widzę głowie osoby, w rozmiarze 0 albo chorobliwie otyłe dziewczyny w bikini z hashtag’iem #bodypositivity. Ani jedno ani drugie pozytywne nie jest.

Masz prawo czasem zjeść oreo, pizzę, wypić piwo lub wino i tak samo masz prawo nie jeść glutenu, nabiału, mięsa czy strączków. Nie jesz glutenu źle! Jesz pizze, źle! Dajmy ludziom żyć i sami żyjmy. Ja uważam, że wszystko jest dobre jeśli tylko robisz to świadomie, stawiając swoje zdrowie i dobre samopoczucie na pierwszym miejscu.
Nie świecie nie istnieją tylko dwie grupy ludzi, piękni, szczupli, uśmiechnięci i bogaci oraz brzydcy, otyli, smutni i biedni. Są też normalni, regularnie ćwiczący, odżywiający się zdrowo, dbający o swój wygląd i zdrowie, czasem uśmiechnięci, a czasem wkurzeni, czasem z płaskim brzuchem, a czasem wywalonym, czasem z kredytem, czasem z nowym autem za gotówkę, jednego dnia z nienaganna fryzurą, a drugiego z ptasim gniazdem na głowie. Prawdziwy ludzie i to ich najrzadziej ostatnio oglądam, może dlatego, że w dzisiejszych idealnych czasach wstydzą się pokazać.